Borelioza

Skutecznie walczymy z boreliozą

Ugryzienie przez kleszcza jest niezwykle niebezpieczne, a jego skutki mogą mieć latami wpływ na organizm zaatakowanego człowieka. Ale wywołana nim borelioza będzie leczona tym skuteczniej, im szybciej podejmie się leczenie w specjalistycznej jednostce służby zdrowia.

Od lat dziewięćdziesiątych obserwuje się w krajach europejskich, w tym także właśnie w Polsce, istotny wzrost zapadalności na choroby odkleszczowe.

W Europie wskaźnik zapadalności na boreliozę, zwaną chorobą z Lyme, wynosi średnio 65,4 przypadków na 100 tys. mieszkańców, przy czym najwięcej takich zdarzeń ma miejsce w krajach Europy Północnej i Wschodniej. To nowa choroba, bo rozpoznaje się ją zaledwie od drugiej połowy lat 80-tych XX wieku.

Lekarze ostrzegają – nie można lekceważyć kleszczy, bo pojawiają się one nie tylko przy leśnych drogach i polanach, ale nawet w miastach, wchodząc do mieszkań przez otwarte drzwi, okna, czy kanały wentylacyjne. I uwaga – żerują, gdy temperatura podniesie się po zimie do poziomu 7-10 stopni.

Wiadomo, że ryzyko zakażenia zależy od ekspozycji na pokłucia kleszczy, ale także od miejsca zamieszkania – czyli od bliskości terenów leśnych, czy zielonych, na których pojawiły się kleszcze. Ma na nie wpływ wykonywana w terenie praca leśnika czy rolnika, jak również aktywność w czasie rekreacji – stąd kleszcze „lubią” działkowców, grzybiarzy, myśliwych, a także osoby uprawiające sport na świeżym powietrzu.

Pamiętajmy przy tym, że kleszcz nie musi ugryźć, by spowodować boreliozę: wystarczą do tego jego odchody złożone na skórze!

W Europie patogenne dla człowieka są co najmniej trzy genogatunki krętka Borrelia burgdorferi.

Ta bakteria powoduje rozpuszczanie tkanek żywiciela, jest bardzo ruchliwa dzięki unikatowemu aparatowi ruchu, złożonemu z wewnętrznych witek, ułożonych w wiązkę – i porusza się ruchem rotacyjnym.

Najniebezpieczniejsze są ukłucia przenoszących te krętki nimf – czyli postaci pośredniej między larwą, a postacią dorosłą kleszcza, osiągających wielkość 1-2 mm.

Kleszcze wybierają na ciele ofiary miejsca gdzie skóra jest cienka i wilgotna, a więc najczęściej:  u dzieci na głowie i górnej części ciała; u dorosłych – u nasady włosów, w okolicach karku, pach, na klatce piersiowej, w pachwinach i pod kolanami.

Bakterie mnożą się bardzo szybko i mogą spowodować rumień wędrujący, widoczny u około 40-50% zaatakowanych osób. To pierwszy objaw boreliozy, a dzięki niemu można – i trzeba szybko podjąć leczenie!

Pierwsze objawy nie muszą jednak pojawić się szybko, np. po upływie dnia od ugryzienia,
ale widzimy je nawet w czasie do miesiąca!

Pojawia się zwykle wtedy czerwona plamka lub grudka, która powiększa się i wędruje w postaci obrączkowatego tworu, zwykle płaskiego.

Chory odczuwa zmęczenie, bóle mięśniowe, dreszcze, gorączkę, sztywność karku, może też dojść do zapalenia gardła.

Na dalszym etapie choroba może wywołać zapalenie mięśnia sercowego, a w czasie nawet do dwóch lat dochodzi do zajęcia stawów, zwłaszcza nadgarstkowych, łokciowych, kolanowych.

Listę powikłań – skutków boreliozy zamyka przewlekłe postępujące zapalenie mózgu i rdzenia.

W przypadku wykrycia kleszcza, usunięcia go nawet już na etapie wgryzania się, trzeba zgłosić się do Ośrodka, poddać diagnostyce i zapewne po niej – leczeniu.

Nie ma co zwlekać: im szybciej rozpocznie się terapia, tym jest krótsza i daje większą szansę na zminimalizowanie szkód dla organizmu.